Powolne jedzenie rodzynki. To ćwiczenie z treningów uważności. Mamy je teraz za darmo, siedzimy sobie i powoli przeżuwamy te nasze rodzynki. Wielki społeczny eksperyment.
Jak czujemy się ze sobą, gdy nie jesteśmy w biegu? Kim naprawdę są osoby, z którymi dzielimy życie? Czy faktycznie robimy to, na czym nam zależy? Czy umiemy bawić się ze swoimi dziećmi? Czy drogie karnety na siłownię faktycznie są nam potrzebne, skoro możemy ćwiczyć w domu? Czy te wyjazdy za granicę przynoszą aż tyle frajdy, skoro tak miło się chodzi po pobliskim lesie, gdzie nie byliśmy od lat?
Może faktycznie niesłusznie nazywaliśmy roszczeniowymi protestujących lekarzy i pielęgniarki? Może system zasiłków rzeczywiście należałoby rozbudować, skoro ludzie z dnia na dzień mogą stracić pracę? Może kiedyś warto byłoby poznać naszych sąsiadów? Czy nie warto by było docenić, że na co dzień żyjemy w tak wygodnych warunkach? Czy faktycznie te rajdy po sklepach sprawiały nam taką przyjemność? Przed czym uciekaliśmy, błąkając się w weekendy po klubach i galeriach handlowych?
Świat zachodni – rozpędzony, zachłyśnięty konsumpcją, oddzielony od natury i odcięty od ciała – siedzi grzecznie, żując teraz swoją rodzynkę. Oby tylko się nią nie udławił. Dobrze chociaż, że w tym zatrzymaniu wciąż rozprasza nas sieć i telewizja.